niedziela, 7 października 2012

Ćwierć setki

Wróciłam do pokoju, zabrałam swoich znajomych i wychodząc zaproponowałam ciastka w pobliskiej kawiarni. Zgodzili się, więc kiedy tylko przekroczyliśmy próg komisariatu podałam Mikołajowi kartkę. Przeczytał ją w milczeniu, spojrzał na mnie, potem na Sylwię i zrobił minę jakby Wszechmocny go opuścił.
- Co to właściwie ma znaczyć? – spojrzał na mnie pytająco
- To ma znaczyć, że kto inny na Twoim świadku, a kto inny na umarlakach malował – odpowiedziała za mnie wróżka.
- Dokładnie – skinęłam głową – gościłeś tego, którego ścigasz. Musi mu zależeć.
- Żeby mnie wkurwić? – spytał
- Żebyśmy doszli prawdy. Mamy dwa tygodnie, a ja mam pomysł na rozpoczęcie poszukiwań, ale będziesz musiał ukraść akta. Albo ich zawartość.
- Nic Ci nie odpowiem, bo mnie osłabiasz – odparł – Kiedy się zorientowałyście, że on to On?
- Jak tylko zobaczyłam jego tatuaże – podpowiedziała mi wróżka, pokiwałam z aprobatą głową.
- Jak to? – Miki wyraźnie dostał jako dziecko w głowę czymś ciężkim
- Głupie pytanie! Każdy robi inaczej. A tu była różnica. Niby jedna szkoła, ale te jego były ładniejsze i robione w większych odstępach czasu.
- Sam się otruł? – skrzywił się Pan Podkomisarz
- Owszem. On to traktuje bardziej jak teatr. Dziś przyszedł na nasz akt. Stwierdził, że jesteśmy niegłupi i dał nam czas. Poza tym, mój drogi, nie słyszałeś jak on mówił?
- Jak mówił?
- No miejże litość! – westchnęłam – raz mówił jakby ledwo gimnazjum skończył, a potem używał słów których znaczenia osoby bez mózgów nie znają. Brzmiał jakby starał się nie wychodzić z roli, ale jego zasób słownictwa był zbyt bogaty, żeby utrzymać rolę półgłówka.
- Muszę Cię na stałe zatrudnić. – patrzył na mnie niewidzącym wzrokiem
- Nie stać Cię – podsumowałam.- Jejku, jak ja kocham kawowe bezy w tej kawiarni. Wy to co zwykle? – nawet nie poczekałam na odpowiedź - Super! Stawiam. Idźcie sobie usiąść.
I tym pytaniem zakończyłam temat zbrodni i kary. Przynajmniej do przyszłego wieczoru.
„Co to za morderca piękny i młody co to przy nim za pisarka-wariatka”
- Poproszę bezę z nadzieniem kawowym, szarlotkę, podwójną porcję sernika truskawkowego i dzbanek kawy – zwróciłam się do kasjerki.
- Trzy filiżanki do tego jak rozumiem – uśmiechnęła się
- Dokładnie tak. Śmietanka i cukier wliczone, zgadza się? – spytałam podając kasjerce swoją kartę.
Spojrzała na nią, potem na mnie, potem znów przyjrzała się uważnie kawałkowi plastiku i przestała robić cokolwiek.
- Coś nie tak? – spytałam cicho
- Pani Regina – wyszeptała kasjerka – uwielbiam Pani książki.
- Chce Pani autograf?
- Nie mogę prosić klientów o takie rzeczy.
- Ale ja mogę podpisać się na jakimś paragonie, prawda?
- Ale ja go muszę schować.
- Ale mogę podpisać obie kopie i jedną oddać Pani – spojrzałam na tabliczkę z imieniem – Pani Aniu.
Dawno nie wiedziałam kogoś tak szczęśliwego. Załatwiła szybko transakcję, jeden paragon schowała a na drugim się jej podpisałam.
- Dziękuję i zapraszam ponownie. Podamy zamówienie do stolika.
- To ja dziękuję – puściłam jej oko i poszłam szukać moich towarzyszy.
Znalazłam odpowiedni stolik i usiadłam przy nim.
- Jutro idę do radia, więc jak się umówimy, żeby się nie minąć? – zagadnęłam
- Po osiemnastej jestem wolny – Miki spojrzał w stronę kelnerki niosącej nasze pyszności.
- To ja też mogę tak być. – potwierdziła Sylwia zdejmując torbę i chustę ze stolika
Kelnerka postawiła filiżanki, dzbanek kawy, mleczarkę, cukiernicę i ciastka na stole. Położyła sztućce, uśmiechnęła się tak szeroko, że miałam ochotę ją zapytać o dentystę i zniknęła wraz z tacą.
- A co mam gotować – nagabnęłam wpychając sobie w otwór gębowy potężny kawałek ciastka.
- Ja uważam, że na wieczór musi być lekko, chyba że Pan Władza zamierza bić się z Goliatem i będzie potrzebował wzmocnienia po bitwie. - zaproponowała wróżka
- Spoko, sałatki są dobre. – pokiwał głową Miki - O ile będą z mięsem.
- A niemiecką ziemniaczaną znasz?
- Lubię. A sznycle masz zamiar do tego serwować? – spytał
- LEKKO – Syla położyła taki nacisk na to słowo, że aż ja poczułam presję.
- To warzywna z oliwkami nadziewanymi serem feta, niemiecka ziemniaczana i do tego sznycelki drobiowe. – zaproponowałam
- Będę się toczyć – oznajmiła mi przyjaciółka – a skoro tak to przyniosę cos słodkiego. Jak ktoś nie lubi bez lub bitej śmietany to ma pecha, bo tort Pavlova to jedyne co mi wychodzi. Zwłaszcza w wersji wczesno-jesiennej z brzoskwiniami i ostatnimi malinami.
- Gdybym nie jadł to bym zrobił się głodny – oświadczył nasz towarzysz pastwiąc się nad truskawką w galaretce.
- Miki, bierzesz Magdę?
- A ty bierzesz Maćka, Ankę i Michała? – zadrwił
- To może wezmę Wacka? – zaczęła Sylwia,
- NIE! – wrzasnęliśmy równo. Miki machał jakbym rozrzedzał powietrze rękami, a ja stukałam się w głowę
- Co ty? Wacek spoko chłopak, ale wszyscy mogą być w tym umoczeni. Poza tym jakby się wydało że ja z wami uprawiam zabawę w detektywa po godzinach pracy to mógłbym mieć nieprzyjemności.
W sumie miał rację. Kawa poszła nam błyskawicznie. Sylwia spojrzała na zegarek, doszła do wniosku, że czeka ją robienie się na bóstwo więc wezwała sobie taksówkę. Ja poszłam spacerkiem do radia w nadziei że znajdę tak któregoś z moich ukochanych kolegów, a Miki wrócił świecić oczami przed swoim szefem.
Pogoda dzisiaj była jeszcze znośna, więc spacer był mi nawet przyjemnym. Zaczęłam układać sobie krótkie haiku na temat zalet pieszej turystyki, ale zabrakło mi stosownego rymu jak ilość zgłosek się zgadzała, więc pozostawiłam wiersz niedokończony. Wpadłam na pomysł, że najlepszym sposobem radzenia sobie z brakiem weny jest pisanie wszelkich głupot, które człowiekowi przyjdą do głowy. Podobno w ciągu roku wpadamy około czterech razy na pomysł, który zrobiłby z nas milionerów. Ja mam tyle pomysłów, że nie wiem które to te genialne a które kretyńskie. Warto więc zapisywać wszystkie. Chociaż te lepsze, z reguły, ze mną zostają. W jednej z książek użyłam sformułowania „opadła ciężko na łóżko i pomyślała że skrzyżowanie fortepianu ze słoniem ma w sobie więcej gracji i lekkości”, która wzięła mi się po jednej z wizyt w toalecie, kiedy siadłam tak zgrabnie że tylko cudem nie urwałam pobliskiej umywalki i nie oberwałam toalety.

1 komentarz: