czwartek, 25 października 2012

i jeszcze jeden

- Przepraszam - w nasze kontemplowanie głupoty własnej wdarł się przemocą głos odźwiernego - Pań Towarzysze przybyli. Pozwoliłem sobie posadzić ich przy naszym najlepszym stoliku.
- Dziękuję Ci - odpowiedziała mu Magda - jesteś nieoceniony.
Wyszłyśmy z biura i przeszłyśmy przez kuchnię. Magda pomachała do kucharzy. Jeden odmachał, dwóch skinęło tylko głowami.
"Madzia...ty mój szczycie tajemniczości. Otarta książka to przy Tobie enigma"
Wyszłyśmy na salę.
- Piotruś w areszcie! - krzyknął na nasz widok Mikołaj.
- Ciebie także miło widzieć. - odpowiedziała w naszym imieniu moja genialna przyjaciółka.
- Przyznał się i podał numery spraw. - Pan Władza okazał się nieugięty w kwestii savoir-vivre'u.
- Ale w sprawie tego kto go naciskał, milczy? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
Mikołaj pokiwał głową.
- Back to square one - postanowiłam być światowa.
- No niezupełnie. Wyniuchałem smród z Ministrem Finansów w epicentrum. W sensie skrzypaczka wcześniej się z nim, a w zasadzie z jego synem spotykała. Zazdrość?
- I z tego powodu jej grozili? Miej litość. Od razu wzywaj GROM może...a już milczeniem pominę fakt, że jego syn to ten genialny projektant. Gej!
- Ups...racja.
- Miejsce pracy jej byś obczaił. Ja jutro na posterunek przyjadę do ciebie. Poczytamy akta tych spraw.
- Nie ma potrzeby - odpowiedział mi Stróż Prawa - mamy to w formie elektronicznej. Poczytamy sobie bez mieszania w to naszych policyjnych lokalizacji.
- Nie wiem gdzie się spotkacie, ale nie u nas - wtrącił się, nagle, milczący dotychczas Maciek - odmawiam sprzątania i gotowania!
- Sprzątałam wczoraj, a jedzenie przywiozą goście. Napoje też w swoim zakresie. - moje asertywne ja poczuło, że nie ma ochoty ruszać się z miejsca - Nie masz picia to będziesz o suchym pysku siedzieć.
- Darmowe żarcie i picie mnie przekonuje. - zgodził się mój PM.
- W bidulu byłeś? - spytałam Mikołaja patrząc na kelnerów którzy zaczęli przynosić przystawki.
- Byłem. - przytaknął  - Nawet z ich byłym opiekunem rozmawiałem. Podobno chłopaki byli nierozłączni. Ręce za siebie by dali sobie poucinać. Niespokojne dusze, jak to wychowawca ujął.
- Rozrabiaki? - spytała Magda
- Tak. Ale Ci z kategorii niegroźnych. Bardziej rzucanie błotem w nielubianych kolegów niż podpalanie koleżankom warkoczy. - Mikołaj wycelował we mnie ociekającym sosem nożem. Nie zrozumiałam tego gestu, chyba że groźbę ciskania we mnie błotem.
- Rozumiemy! - ojciec moich dzieci spojrzał wymownie na gest policjant. Akcent na MY położył taki, że obawiałam się, że zaproponuje zaraz jakieś wieloosobowe praktyki seksualne.
- Aleeee....- Miki niestrudzenie pchał konwersacje we wcześniej obranym przez siebie kierunku -....byłem w zakładzie karnym u tego trzeciego.
- Intryga się zagęszcza – dziwnie przyciszył głos mój ukochany. Spojrzałam na niego jak na kretyna.
- Mamusi Cię w dzieciństwie po głowie biła? – spytałam z miną jakbym poczuła, że ktoś narobił w portki – Ta intryga jest gęsta jak twoja ostatnia wersja kisielu z papierka.
- A co zrobił? – zainteresowałam Magdę.
- Dał dwie torebki. – skrzywiłam się ponownie. Zaczęłam się obawiać, że niedługo dostanę od tego zmarszczek.
„ - Mamo, mamo…czemu masz takie straszne zmarszczki?
  - Bo Twój tatuś lubi bredzić jakby młotkiem kilka razy w głowę dostał, skarbie.”
- Na ile wody? – dociekliwa Madzia nie odpuszczała
- Pół  litra. – podsumowałam z uśmiechem wariata na twarzy
- Nigdy nic więcej nie ugotuję – skwitował Maciej.
- Amen! – wrzasnął Mikołaj.
- Jeżozwierz Ci tyłek zaatakował? – nie wytrzymałam
- Nie. – patrzył na mnie zdziwiony.
- To czego ryja drzesz? Mów lepiej dalej co z tym w więzieniu.
- Magia z nim!
- Milczy skurkowany? Kumpli wydać nie chce!
- LEPIEJ! On to nie On!
- Nie rozumiem?
- Przysłał kogoś żeby poszedł za niego siedzieć. Figuranta mamy. Pierdolnik w ciupie zrobiłem tymi swoimi odwiedzinami.
- Nieźle! Ale są tego plusy: partnera w zbrodni już mamy – podsumowałam zadowolona.
- Wiemy kim jest, a nie mamy. Połowa stołecznej policji teraz ich szuka. – Miki zawiesił głos.
- Efekt do bólu przewidywalny?
- Ależ oczywiście! Nic nie znaleźli. Kamień w wodę. Zapadli się pod ziemię. Rozpłynęli w powietrzu….
- Czy Ty NAS obrażasz? – spytał nagle mój Przyszły Małżonek
- Czemu? – wybełkotał przedstawiciel prawa zajadając się sałatką.
- Podkreślasz wszystko tyle razy jakbyśmy byli upośledzeni umysłowo.
- Oj no bo…ja w policji pracuje – zaczął Miki
- Nie pocieszasz mnie stary. Ani trochę.
Poczułam, że Maciej podziela mój punkt widzenia w kwestii IQ Mikołaja. No bywa. Nie wszyscy mogą mieć umysły błyskotliwe, przenikliwe i genialne.
- Ej, a hurtownie i sklepy zaopatrujące w sprzęt do tatuowania sprawdzaliście? – spytałam w przypływie mojego powszechnie uznanego geniuszu
- A po co? – myślałam, że trzepnę debila – Przecież wiemy kim są nasi zbrodniarze.
- Kretyn. – starałam się być delikatna – Tobie by się chciało jechać pół miasta za jedną fiolką farby?
- Myślisz, że nie wpadli na to żeby kupić gdzie indziej? Albo w serwisie aukcyjnym?
- Skoro nie wpadli na to, żeby lepiej się kamuflować...obawiam się, że nie tłukli by się przez całe miasto po maszynkę czy tusz. A jeśli kupili na aukcji to jeszcze lepiej, bo musieli podać dane do wysyłki. Nawet jeśli to skrytka to tam może coś być, mogą tam wracać, skrytka musi być na kogoś i tak dalej. Zawsze to jakiś trop. Ja się dobrze nie znam, ale wydaje mi się, że....
- ....poczują się osaczeni! – poczułam przebłysk u policjanta – i popełnią to czego nam potrzeba do szczęścia. Błąd! Potkną się! Zapomną o czymś!
- Reggie? – zwrócił się do mnie narzeczony – Mogę mu ryj obić? Ja go proszę, a on nie słucha!
- Próbuj. – wzruszyłam ramionami.
- Mam czarny pas w karate – uśmiechnął się szeroko Mikołaj.
- To się na nim powieś. – nigdy nie widziałam Macieja równie zadowolonego z tego, że był dla kogoś niemiły.
„Wysoki Sądzie, pragnę się rozwieść albowiem ten człowiek z wiekiem robi się coraz bardziej do mnie podobny. A ja ledwo samą jedną siebie znoszę...z dwoma nie wytrzymam!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz