piątek, 2 listopada 2012

again and again

Poczułam, że moja druga połówka ma stanowczo dość moich głupich pomysłów, kiedy wracając z kolacji zapytałam jak zechce nazwać swoje dzieci. Zaproponował coś normalnego, a ja ignorując jego racjonalne prośby zgodziłam się sama na swoje propozycje.
- Cyprian i Longin. A córki? - powiedziałam głośno zadowolona ze swojego wyboru.
- Regina, oszalałaś? - zapytał z przerażeniem.
- O matko. Czego się po mnie spodziewasz? Kasi i Basi czy Tomeczka i Mariuszka?!?
- No tak, ale nie Longina?!? Cyprian od biedy ujdzie. Skąd w ogóle ten Cyprian Ci się wziął.
- Od Norwida.
- A innych poetów nie znasz?
- Znam.
- To jakiś inny.
- Baczyński!
- Może być Krzysztof Kamil.
- Krzysztof, imienia Kamil nie lubię.
- Czemu ty mi każesz wybierać dwa imiona, tak w ogóle?
- Bo ja czuję, że to będą bliźniaki.
- Akceptuję, nie rozumiem. To drugi może...Dominik? - zaskoczył mnie to prośbą, ale nie powiem że to nie było pozytywne.
- Dobrze. A córki
- Proponuję Dominikę?
- NIE, Dominika nie...ani Oliwia, ani Wiktoria. Nie lubię. Na Hannę czy Krystynę też nie przystanę.
- Stefania?
- Stefa i Fretka. Za dużo kreskówek, Mój miły.
- Dobij mnie.
- Gajana i Amelia.
- Żadna Amelia...widzę za dużo zielonego i łyżkę.
- I krasnala ogrodowego!
- Dokładnie tak - Maciek nie był zachwycony - Ja nie lubię tego filmu.
- Ja lubię, ale szału nie ma.
- Może Mojra? To znaczy przeznaczenie. A jeśli będzie jak mamusia to będzie zachwycona takim imieniem.
- Zaskakujesz mnie Macieju.
- Do usług moja Pani. - ukłonił mi się.
Weszliśmy do domu. Przywitał nas Ozyrys z miną mordercy.
- Sprawdziłaś się na te kocie pasożyty?
- Mam przeciwciała. Nasze kociątko zostaje. -  pogłaskałam puchate uszy kota i poszłam dosypać mu do miski. Mojemu kotu nie brak zajęć czy towarzystwa, nie bywa jakoś szczególnie zazdrosny. Wystarczy, że ma co jeść i pić a dźwignie najgorszą rzeczywistość.
- Maciek? - zawołałam - A może byśmy jeszcze coś dzisiaj zrobili...
Maciek wkroczył do kuchni w piżamie.
- Coś mówiłaś? - spytał
- Masz magiczną moc.
- Jaką?
- Jesteś anty-supermanem. Po prostu niesamowite jak szybko przebierasz się w piżamę.
- Kwestia wprawy - uśmiechnął się - zrobię herbatki.
- Dla mnie Rooibos ten z miodem i wanilią.
Nawet nie zdążyłam porządnie się przebrać w swój nocny strój, kiedy zadzwonił Mikołaj.
- CZEGO O TEJ PORZE! - mój wewnętrzny socjopata poczuł, że czas pokazać uzębienie.
- Komisariat - powiedział.
- Co z komisariatem?
- Jest mój.
- Kupiłeś go?
- Zostałem szefem szefów na Warszawę. Najmłodszym.
- To się zacznie.
- Wiem.
- Nie możesz się doczekać?
- Jesteś śpiąca?
- Nie bardzo.
- A Maciek?
- Chętnie by Cię udusił.
- To będę za dwadzieścia minut. 
- Wiesz, która jest godzina?
- Za siedem dziesiąta, a co? Zegarek Ci się popsuł.
- Nie. Jestem w ciąży.
- A mnie od jutra będą szantażować i na mnie wymuszać. Daj mi tę noc.
- ...tę jedną noc... - zanuciłam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Wbijaj, bierz Magdę.
- Ona tam zaśnie.
- A to mało razy spała w moim towarzystwie, a ja w jej?
- Nie wiem. A potem? 
- A potem wy w sali na dole będziecie spać, a ja wrócę na górę.
- A Maciek? - dopytał po raz kolejny.
- Chętnie by Cię udusił.
- Dobrze, że mam broń.
- On ma coś znacznie groźniejszego.
- Co takiego?
- Wkurwioną mnie. Czekam. 
Mojemu ukochanemu się to nie spodoba.
- Maciek....! - wrzasnęłam.
- Słyszałem. - wszedł i podał mi herbatkę - reszty się domyślam. Rób jak chcesz. Ja idę spać. Pojutrze audycja, będziesz jutro po południu ze mną ustalać co robimy, bo naczelny nas zabije.
- Już pojutrze?
- No już, a co?
- To znaczy, że piasek w klepsydrze się skończył i czas na piątą podpowiedź.
- Nie wyglądasz na zachwyconą.
- A Ciebie cieszyłby trup.
- Nie, ale Ciebie z reguły wprawiał w stan bliski euforii.
Zabrzmiało to jakbym była nekrofilem. A ja po prostu uważałam, że to jest pewne pole na którym też miałabym wiele do powiedzenia. Ale nie morduję ludzi, bo to jest karalne. I chyba tylko dlatego.
- Będzie za dwadzieścia minut.
- Z przyjemnością urwałbym mu coś.
- Zacznij od tego czego nie używa - zachichotałam.
- Głupio by bez głowy wyglądał - skwitował Mój Pan i Władca - Poczekam z Tobą aż przyjedzie. 
„Mój ty waleczny, mroczny mścicielu w pidżamie ze Spongebo’bem i żółtym szlafroku frotte…"

1 komentarz: